Bohaterowie opowiadania

wtorek, 4 listopada 2014

ODC. 7

- Dziękuję za rozmowę, a teraz wybacz, ale chyba położę się spać. Jestem strasznie wykończony- Westchnął-Muszę teraz to na spokojnie przemyśleć.
- Pewnie. Dobranoc Billy- Powiedział chłopak gasząc lampkę.
- Dobranoc Tommy- Odpowiedział cicho, po czym przykrył się kocem i zasnął.

*** 

  2008r. Maja:
- Rose! Proszę Cię otwórz te drzwi- Stałam tak, wołałam i pukałam w drzwi już dobre 20 minut- JASNA CHOLERA! Rose jeżeli nie otworzysz tych pieprzonych drzwi obiecuję, że wyważę je i wejdę tam czy Ci się to podoba, czy nie. Liczę do 10 i nie żartuję- Jeżeli nie po dobroci to siłą może coś zdziałam- Raz, dwa, trzy, cztery, pięć...- nie zdążyłam doliczyć nawet do 6 kiedy ciemne drzwi do pokoju mojej siostry otworzyły się z impetem, a w nich stanęła Róża ubrana w ciemne poplamione dresy. Włosy miała przetłuszczone związane w niedbałego koka. Na policzkach zostały resztki, rozmazanego tuszu, który najprawdopodobniej rozpłynął się jej po twarzy od łez. Oczy miała popuchnięte i całe czerwone. Spojrzałam na tło za jej plecami. Myślałam, że zejdę na zawał. Pokój Róży to był istny burdel. Po podłodze walały się butelki po napojach, zgniecione puszki po piwie (!), opakowania po śmieciowym żarciu i wiele, wiele innych niezidentyfikowanych obiektów. W całym pomieszczeniu unosił się zapach dymu papierosowego, starego jedzenia oraz czegoś jeszcze. Z wieży grała jakaś muzyka hard rockowa, o ile się nie mylę to Led Zeppelin.
- Czego ty ode mnie chcesz?- Zapytała się mnie dziewczyna. Czułam, że nie ma najmniejszej ochoty ze mną rozmawiać, jednak w tym momencie miałam to w dupie. Chciałam tylko, aby moja dawna Rose wróciła. Od powrotu z Niemiec młoda zmieniła się o 180 stopni. To nie była już ta sama osoba. Jeżeli kiedykolwiek mówiłam coś o tym, że zdziczała to cofam to, ponieważ dopiero teraz zobaczyłam co to znaczy zdziwaczeć. Dziewczyna przesiaduje całe dnie w swoim pokoju, nie wychodzi z domu (no chyba, że po fajki, czy jedzenie), nie dba o siebie, słucha głośnej, depresyjnej muzyki. Rodzice nie dają sobie z nią w ogóle rady. Zawala szkołę, jeśli tak dalej pójdzie to przekibluje rok w tej samej klasie. Nie wiem do końca co się stało w Loitsche, lecz chyba się domyślam.
- Rose pogadajmy- Zaczęłam dosyć spokojnie.
- Nie- Mruknęła krzyżując ręce na piersiach.
- Powtórzę jeszcze raz...Pogadajmy- Powiedziałam z tym, że tym razem bardziej stanowczo.
- Rozumiesz po polsku, czy może mam Ci to powtórzyć po niemiecku?- Warknęła.
- Ludzie trzymajcie mnie, bo Ci przypierdolę! Mówię, że musimy porozmawiać, jeżeli ze mną nie porozmawiasz to pogadamy inaczej- Krzyknęłam nie mogąc zapanować nad swoimi emocjami.
- Spierdalaj!- Ona również krzyknęła zamykając mi drzwi przed nosem. Co za idiotka! Myśli, że rozwiąże swoje wszystkie problemy ucieczką. Cała buzowałam od przypływu złości. Wkurzona zaczęłam walić pięściami i nogami w masywne drzwi.
- Otwieraj rozumiesz?!- Darłam się na całe gardło, jednak nic to nie dało, bo po chwili zostałam zagłuszona przez głośną muzykę. Uderzyłam ostatni raz pięścią z całej siły w drewno i zawyłam głośno. Słone, gorące łzy bezsilności spływały mi po twarzy rozmazując mój wcześniej zrobiony makijaż. Płakałam po części też z bólu ręki, który przeszywał moje ciało. Złapałam się za obolałe miejsce i zjechałam plecami po drzwiach na podłogę. Kucnęłam kuląc się.
- Matko Boska dziecko co Ci jest?- Usłyszałam nad sobą zmartwiony głos Matki. Przykucnęła i przytuliła mnie do siebie.
- Ja już nie wiem jak mam jej przemówić do głowy- Zaczęłam się wypłakiwać kobiecie w bluzkę- Mamo ja staram się jak mogę, aby tylko ją przywrócić do żywych, ale ona odrzuca moją pomoc. Czuję, że tracę część mnie. Kocham ją bardzo mocno, że aż mnie samą boli jej cierpienie. To moja siostra, nie mogę jej stracić. Błagam Cię pomóż mi- Odsunęłam się na kilka centymetrów od rodzicielki, aby spojrzeć na jej twarz. Oczy kobiety zaszkliły się delikatnie, a warga została delikatnie przygryziona. Nie mogąc wydusić z siebie słowa pokiwała tylko głową. Przytuliła mnie do swojej piersi w taki sam sposób jak kilka lat temu, gdy byłam jeszcze małym dzieckiem i bałam się spać sama w swoim pokoju. Moja wyobraźnia była na tyle bujna, że wymyśliłam sobie dużego, grubego, niebieskiego potwora z jednym okiem i wielkimi szponami, który miał mieszkać w wielkiej, białej drewnianej szafie i wychodzić z niej nocami, aby przestraszyć małą niewinną dziewczynkę. Zawsze kiedy wydawało mi się, że wychodzi z szafy wołałam mamę, aby uratowała mnie przed stworem. Mamusia wtedy przychodziła do mojego królestwa, zapalała małą lampkę, która stała na stoliku nocnym i brała mnie na swoje kolana, aby przytulić mnie mocno i kołysać się ze mną delikatnie na boki. Te ruchy mnie uspokajały. I tak zostało do teraz. Kiedy wiem, że nie daje sobie z czymś rady, albo się czegoś obawiam idę do rodzicielki i tulę się do niej, bo tylko u niej w ramionach mam wrażenie, że świat jest taki mały i nie jest niebezpieczny.
- Pomogę Wam Córciu. To moja wina, że Róża się tak zmieniła. Jako matka nie powinnam do tego dopuścić. Przepraszam słońce. Wiesz, że kochamy Was z Tatą ponad życie- Wyszeptała kobieta i ucałowała mnie w czubek głowy.
- Dziękuję Mamuś. Ja też bardzo Was kocham...i jestem pewna, że Rose w głębi duszy również. Nie zadręczaj się niczym mamo- Powiedziałam siląc się na uśmiech. Starłam łzy z policzka i wstałam powoli z podłogi. Wolnym krokiem skierowałam się do swojego pokoju. Stojąc przy drzwiach sypialni ostatni raz przelotnie spojrzałam w stronę Matki, która w dalszym ciągu kucała pod pokojem Siostry. Westchnęłam głośno i weszłam do pokoju w kolorach kawy z mlekiem.

Rose:
Zatrzasnęłam drzwi przed nosem siostry. Słyszałam jak waliła pięściami w drewno i wołała do mnie coś, jednak ja nie miałam ochoty jej słuchać, więc pod głosiłam prawie na maxa wieżę stereo z której leciało "Rape Me" Nirvany. Wściekła wzięłam do ręki szklany wazon z uschniętymi kwiatami i cisnęłam nim w ścianę nad biurkiem puszczając przy tym wiązankę przekleństw.
Mam dosyć swojego życia, mam dosyć tego świata, mam dosyć wszystkich wokoło. Nie mogę znieść, że tak toczy się moje życie.
Przed oczami stanął mi obraz z mniej więcej końca lipca, kiedy to poszłam z babcią na pobliski targ, aby kupić świeże produkty do jedzenia.
 

27 lipca 2007r.:
- Babciu zobacz tu są jakieś ładne pomidory i sałata- Zawołam do starszej kobiety, aby podeszła do stoiska.
- Faktycznie ładne warzywka- Zaśmiała się babcia- Poproszę 1kg tych czerwonych pomidorków i 2 takie sałaty- Powiedziała pokazując na wybrane produkty.
- Babciu ja pójdę rozejrzeć się trochę po straganach dobrze?- Spojrzałam się prosząco- Oczywiście jeśli potrzebujesz pomocy to zostanę.
- Spokojnie kochaniutka! Babka kiepska nie jest jeszcze do końca taka kiepska. Leć się przejść. Ja zaraz pójdę na stoisko do Pani
Bachmann na pogaduchy- Uśmiechnęła się i puściła mi oczko.
- To ja idę- Zawołałam i udałam się w przeciwnym kierunku. Rozglądałam się po wielkim targowisku. Jak byłam mała to przychodziłam tu z babcią co weekend, aby obkupić się w świeże jedzenie. Zawsze w sobotę staruszka serwowała na pierwsze danie Zupę z Knedlami, na drugie tradycyjnie Sznycel po Wiedeńsku no i na deser
mój ulubiony Strudel Jabłkowy. Babcia jest najlepszą kucharką pod słońcem. Słowo daje!

- O Matko przepraszam Bardzo!- Powiedziałam szybko czując, że wpadłam na kogoś. Był to raczej mężczyzna, a mogę to śmiało stwierdzić po tym, że osoba na którą wpadłam była bardzo wysoka.
Zadarłam do góry głowę i...oniemiałam.
- Nie przepraszaj nic się nie sta...zaraz! Ja chyba Ciebie znam- Krzyknął i klasnął w dłonie chłopak. Nigdy nie zapomnę TYCH oczu. Te włosy, uśmiech...w ogóle ON. Nie da rady tego wszystkiego zapomnieć. Chłopak Zaśmiał się głośno (czy mówiłam już, że jego śmiech przypomina śmieszek chochlika?) jednak po chwili zamilkł patrząc się na mnie zszokowanym wzrokiem.
- Ty..ty...ROSE!- Krzyknął patrząc się na mnie co najmniej jak na kosmitę. Nie umiałam wykonać żadnego ruchu. Sama nie byłam pewna czy się mam cieszyć i rzucić się mu na szyję, czy może rozpłakać się i uciec, dlatego stałam jak słup z wywalonymi gałami na wierzch.
- Matko...jak ty...zmieniłaś się- Uśmiechnął się delikatnie przyglądając mi się dokładnie, a już po chwili zatopiłam się w jego ogroomnych ciuchach. Dred tulił mnie mocno do siebie kołysząc delikatnie na boki. Poczułam się jak kilka lat temu, kiedy miałam problem i musiałam do kogoś się przytulić. Szłam wtedy do niego, a on bez zbędnych słów tulił mnie do swojego ciała. Czułam się wtedy tak błogo, jakby ktoś odjął wszystkie problemy jednym palcem- Mój aniołek wrócił. Jest tu przy mnie i właśnie tulę go do siebie- Usłyszałam cichy, kojący głos chłopaka.
- Tommy jak ja za tobą tęskniłam- Starałam się opanować, jednak mój głos odmówił mi posłuszeństwa i z każdym słowem załamywał się coraz bardziej.
- Ciii Rosie. Proszę nie płacz...Jezu ile czas minęło od naszego ostatniego widzenia- Westchnął Tom.
- Ponad dwa lata- Usłyszeliśmy czyjś głos...JEGO GŁOS. Jak na zawołanie oderwałam się od dreda spoglądając niepewnym wzrokiem na osobę, która odpowiedziała na retoryczne pytanie Toma.
- Bill...-szepnęłam, czując jak żołądek podchodzi mi do gardła. Przez moment nie mogłam oddychać, jednak kiedy na jego chwilowo poważnej twarzy pojawił się delikatny uśmiech mój oddech wrócił do normy, a w brzuchu poczułam stado motyli, które łaskotały mnie w środku.
- Cześć Rose- Powiedział tym swoim delikatnym, ciepłym głosem.
- Bill- Powtórzyłam jego imię głośniej...o wiele głośniej. Tak, aby mógł je usłyszeć- Ja...-Zauważyłam jak w jego oczach pojawiły się te znajome, świecące iskierki.
- Tęskniłem wiesz?- Zaczął. Podszedł bliżej mnie. Był tak blisko...dosłownie kilka centymetrów przede mną. Nie potrafiłam spojrzeć mu w twarz, więc wpatrywałam się w jego klatkę piersiową, która unosiła się spokojnie- Rose- Powtórzył unosząc mój podbródek. Wiedziałam, że chce, abym spojrzała na niego.
- Tak bardzo...tęskniłem- Zauważyłam, że brązowe perełki robią się coraz bardziej zaszklone.
- Wiem Billy...ja też- Szepnęłam nie mogąc oderwać od niego wzroku. Chociaż pragnęłam wygarnąć mu wszystko to nie mogłam...byłam od początku tej gry na przegranej pozycji.
- Przepraszam Cię słońce. Byłem taki głupi. Zostawiłem Cię samą...
- Była Mia i Andy.
-  Wyjechałem opuszczając swój skarb...
- Spełniałeś swoje marzenia. Wasze marzenia.
- Spełniając jedne marzenia, straciłem drugie marzenie...
- Jest OK Bill.
- Skrzywdziłem Cię...
- To nic
- Ja...tak bardzo za tobą tęskniłem- Westchnął po czym przybliżył się do moich ust obejmując swoimi dłońmi moją twarz. Czułam jego ciepły oddech na moich ustach.
- Bill...nie chcę Wam przerywać tej jakże romantycznej chwili, ale idzie tu
Cruella de Mon, więc jeśli chcesz przeżyć to radzę Ci się odsunąć od Rose, bo może być nieprzyjemnie, chociaż chciałbym, żeby ona to widziała, bo wtedy zer...- Usłyszeliśmy głos Toma, który wskazał na idącą w naszym kierunku dziewczynę.
- Nie kończ!- Warknął na brata. Czarnowłosy spojrzał na mnie smutnym wzrokiem wzdychając cicho.

- Szkoda mi Cię- Mruknął Dred.
- Czemu niby?- Zapytałam nie rozumiejąc o co mu chodzi.
- Bo poznasz wiedźmę. Mówię Ci ona jest okroopna. Jej tekściki są żałosne...w ogóle ona jest żałosna- Słuchając Toma miałam ochotę się roześmiać. Widać chłopak nie przepadał za dziewczyną Billa- Ehh...ładna nawet jest, ale no jej charakter przebija wszystko- Pokręcił dred głową z dezaprobatą.
- Rzeczywiście nie wygląda najgorzej- Rzuciłam. Dziewczyna podeszła do nas wpijając się Billowi w usta.
- Cześć Billuś- Powiedziała odsuwając się od niego.
- Hej Susann- Mruknął czarnowłosy spuszczając wzrok na ziemię. Korzystając z wolnej chwili przyjrzałam się jej dokładnie. Dziewczyna była wysoka i zgrabna. Miała lekko skośne, szare oczy. Jej wzrok sprawiał, że czułam się niepewnie. Porcelanowa cera dodawała jej tajemniczości. Nos miała mały i prosty, a usta drobne i wydatne. Długie, gęste, falowane włosy miała rozpuszczone. Ubrana była w krótkie, ciemno jeansowe spodenki, ciemno niebieską koszulę w kratę. Na nogach miała czarne buty na wysokim obcasie. Ręce miała przyozdobione licznymi bransoletkami i pierścionkami.
- Susi to jest...Rose- Powiedział Bill do szatynki wskazując na mnie- Rosi to jest mojaa...dziewczyna Susann- Za jąkał się chłopak.
- Cześć jestem Ro-Zaczęłam. Stwierdziłam, że zrobię dobrą minę do złej gry.
- Nie ważne...Bill zawieź mnie dziś gdzieś do jakiejś galerii handlowej. Muszę kupić sobie nową sukienkę, bo byłam zmuszona wyrzucić tą od Diora co mi dałeś na urodziny. W tej wiosce nie ma żadnego "normalnego" sklepu. Ehh nie wiem jak tu wytrzymam miesiąc- Westchnęła lalunia. Matko sukienka od DIORA?! Mnie w życiu nie będzie stać na taką sukienkę, a ona jak gdyby nic oznajmia, że musi kupić sobie nową sukienkę! Nie no dziewczyna rzeczywiście jest żałosna...
- Dobrze...Po obiedzie pojedziemy do Berlina na zakupy- Powiedział chłopak siląc się na jako taki uśmiech. Spojrzałam się zdziwiona na Toma, a on tylko pokręcił głową z niezadowolenia.
- Bill mieliśmy iść wieczorem z Gustavem i Georgiem do Andreasa. Obiecaliśmy mu, że poznamy jego dziewczynę. Pamiętasz?- Dred powiedział lekko wkurzonym głosem.
- Jeju Tom zapomniałem. Pójdziecie najwyżej beze mnie, a ja spotkam się z nim kiedy indziej.
- Czy ty sam siebie słyszysz? Chcesz wystawić nas i swojego najlepszego kumpla tylko dla tego, że pannie "muszę mieć nową sukieneczkę" chce się iść na zakupy?!- Krzyknął Tom.
- Nie dramatyyyzuj- Przewrócił oczami czarny. Stałam tak i się patrzyłam. Nie mogłam uwierzyć, że chłopak, który kiedyś stawiał przyjaciół ponad wszystko może się tak zachować. Widać, że dziewczyna okręciła go sobie wokół palca.
- Idiota! I ty Bill pozwalasz mu tak do mnie mówić?- Pisnęła szatynka. Patrzyła ze złością na dreda.
- Tooom prosiłem Cię ostatnio o coś. Bądź miły dla Susann- Westchnął głośno czarny.
- Tsaa...czyli sam dokonałeś wyboru. Przykro mi Bill, ale w takim momencie nie mam zamiaru Cię wspierać. Nara- Prychnął Tom i chwytając mnie za rękę pociągnął w stronę wyjścia z bazaru.
- Co za dupek! Ta laska zrobiła mu pranie mózgu. To już nie jest ten sam Bill co kiedyś. Na wszystko mógłbym przymknąć oko, ale nie na to, że olewa swoich przyjaciół- Powiedział Tom, kiedy znaleźliśmy się przy bramie pobliskiego parku. Usiedliśmy na pierwszej lepszej ławce.
- Nie podoba mi się ona- Mruknęłam przyglądając się przechodzącym koło nas ludziom. Było bardzo dużo roześmianych, wesołych rodzin z dziećmi, były zakochane, przytulone pary. Jednym słowem park tętnił życiem.
- Od początku jej nie lubię. Na pierwszy rzut oka wydaje się być wyniosła, arogancka...zresztą w rzeczywistości taka jest. Myśli tylko o sobie. Nie o Billu, nie o ich związku tylko o sobie. A ten debil tego nie zauważa, ale to już jego problem- Powiedział. Poczułam na sobie jego wzrok. Kątem oka dostrzegłam, że uśmiecha się.
- Jak się cieszę, że Cię widzę- Zaśmiałam się perliście. Wlepiłam swoje gały w niego.
- Ja też. Tęskniłam za tobą i twoim poczuciem humoru. Nikt nie dorównuje tobie- Odrzekłam. Wiedziałam, że dred uwielbia jak się go komplementuje.
- Taak...jestem Boski- Odpowiedział niezwykle narcystycznym głosem. Roześmiałam się głośno. Tsaa...nic, a nic się ten chłopak nie zmienił.
- Mówiłeś, że wieczorem jesteście z chłopakami umówieni do Andy'ego. Z jakiej okazji?
- Andreas chce przedstawić nam swoją nową dziewczynę. Spotyka się z nią od 2 tygodni. Myślę, że długo to nie potrwa. Znasz go...- Faktycznie Andy jakoś nigdy nie był stały w uczuciach. Dosyć często zmieniał dziewczyny. Najdłużej chodził z Evelin...całe 2 miesiące!- Rose, a może masz ochotę pójść tam z nami. Słyszałem, że widzieliście się z Andym jakiś czas temu. Co ty na to? Jak chcesz to zabierz ze sobą Majkę- Zaproponował Tom. Ucieszyłam się z jego propozycji. Fajnie będzie zobaczyć się ze spółką GG. No i przede wszystkim poznać (Być Może) stałą dziewczynę przyjaciela.
- Pewnie. Z chęcią z Wami pójdę. Zapytam się Mii czy pójdzie, jeśli oczywiście nie macie nic przeciwko temu.
- Przecież sam Ci to zaproponowałem- Zaśmiał się chłopak- Czyli jesteśmy umówieni?
- Taak- Uśmiechnęłam się do niego szeroko.
- Mogłoby być tak fajnie już zawsze- Powiedział niespodziewanie Tom obejmując mnie ramieniem.
- Też bym tego chciała- Powiedziałam wtulając się w przyjaciela- Wiesz...ja już chyba muszę wracać. Miałam pomóc babci przy obiedzie.
- Odprowadzę Cię- Zaproponował.
- OK. Może zostaniesz na obiedzie?- Powiedziałam uśmiechając się zachęcająco.
- Pewnie! Twoja babcia gotuje nieziemsko! Dziś sobota, więc o ile dobrze pamiętam będzie moja ulubiona Zupa z Knedlami- Zaśmiałam się głośno słysząc podekscytowany głos Toma.
- No to w drogę- Rzuciłam. Cała droga do domu minęła nam świetnie. Tom rzucał co chwilę jakimiś śmiesznymi uwagami lub żartami wprawiając mnie w szampański nastrój. Szliśmy objęci tak jak kilka lat temu. To wspaniałe uczucie zobaczyć się z najlepszym przyjacielem.



***

Na dziś to tyle. Mam nadzieję, że jesteście zadowoleni z odcinka. Zostawcie po sobie jakiś ślad :)
W razie wszelkich pytań piszcie śmiało!
Następny odcinek postaram się dodać za tydzień lub dwa :D


5 komentarzy:

  1. ZA KRÓTKI !!!!!!!!!!!!
    ZA KRÓTKI !!!!!!!!!!!!
    I błagam Cię, nie rób takich długich przerw w opowiadaniach. Serio dwa tygodnie ?
    To jest multum czasu !!
    No ale wracając do opowiadania ;)
    Strasznie denerwuje mnie dziewczyna Billa. Jest okropnie wredną osobą i porównanie Toma bardzo mi się podobało :D Wgl Tom jest bardzo zabawy ! Nie wiem... Mam nadzieję,że Billy oprzytomnieje i odzyska swój mózg ! Chyba,że braciszek zrobi mu psikusa i sam zacznie się starać o Rose... ;) ?
    No nic, czekam na kolejny rozdział. Mam nadzieję,że nie będziesz mnie tak katować i dodasz go wcześniej ;)
    POZDRAWIAM :*:)

    www.my-passion-foto.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuuję za komentarz! ;*
    Tak wiem, wiem! Dłuugo musisz czekać ;> Postaram się dodać wcześniej, ale to nie zależy ode mnie
    Przykro mi, ale dowiesz się wszystkiego w swoim czasie >.< A może serce naszej Rose zdobędzie słodki, grubawy blondasek zwany Gustavem XD Niee no zobaczymy ;p
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Boże boże boże KOCHAM te opowiadanie !!!!
    przepraszam że tak późno komentuję ale nie miałam jak wcześniej. No bynajmnie Booooże jak ja je kocham !!! Ach dziewczyno dzięki tobie poczułam się znowu jak wtedy w dzieciństwie, Ochh kocham to uczucie. Ile bym dała by być znów dzieckiem .. ale nie o tym xD Jedna rzecz której nie rozumiem to to czemu dziewczyny raptem mają więcej niż 20 lat i CO SIĘ WYDARZYŁO ? ;)
    Zapraszam też do mnie :)
    http://foreverkaulitz483.blogspot.se/
    http://figh-for-love-kaulitz.blogspot.se/
    http://nigdy-nie-mow-nigdy-kaulitz.blogspot.se/

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojejju! :D Jak miło, że podobają Ci się moje wypociny XD
    Hmm...powiem tylko tyle, że dowiesz się wszystkiego w swoim czasie.
    Dzięki na pewno wpadnę! :D

    OdpowiedzUsuń